Frozen Frappe Peel- zabieg kosmetyczny firmy CLARENA

W wieku naście lat nie miałam problemów z cerą. Ba! Byłam tą szczęściarą i nie miałam trądziku! Moja skóra była sucha, nie przykładałam się zbyt mocno do pielęgnacji- nie miałam takiej potrzeby. Jakikolwiek żel do mycia twarzy i krem. To wszystko co było potrzebne mi by zachować zdrowy wygląd cery. Ile dałabym, żeby wrócić do tamtych czasów ;) Niestety z upływem lat nasza skóra zmienia się i szukamy coraz skuteczniejszych kremów, zabiegów czy czasem medycyny estetycznej.
Właśnie dziś chciałabym Wam opowiedzieć o zabiegu na który wybrałam się jakiś czas temu: Frozen Frappe Peel czyli Eksfoliacja ablacyjna kwasem TCA, kawowym i nadtlenkiem wodoru.

Źródło: www.clarena.pl

Chciałabym również pokreślić, że nie jestem chemikiem ani kosmetologiem. Dzielę się z Wami informacjami które otrzymałam od różnych osób, spisuje je w jednym miejscu dla ułatwienia i dzielę się z Wami doświadczeniami, które spotkały mnie w trakcie zabiegu jak i po zabiegu. Ten post nie ma również na celu namówienia Was na korzystanie z niego- ma tylko na celu podzielenie się moimi doświadczeniami i informacjami, które otrzymałam.
Zabieg polega na złuszczaniu naskórka dzięki kwasu TCA, kawowym i nadtlenkiem wodoru z naszej twarzy.

Czym jest kwas TCA?
Jest pewnego rodzaju pilingiem stosowanym na naszą twarz. Złuszcza naskórek pomagając zredukować przy tym blizny, zmarszczki i przebarwienia skóry. Zabiegi z kwasem TCA są jednymi z najskuteczniejszych.

Czym jest nadtlenek wodoru?
Służy do wybielania naszej skóry, a także działa bakteriobójczo. Spowalnia proces starzenia się skóry.

Kwas kawowy?
Ujędrnia oraz wygładza skórę. (dlatego polecam piling kawowy- o tym w kolejnych postach)

Dzięki połączeniu wszystkich składników otrzymujemy zabieg Frozen Frappe Peel. Zabieg jest przeznaczony dla osób posiadającą skórę dojrzałą, chcących pozbyć się przebarwień na skórze.

Mała uwaga: Według informacji na stronie CLARENA przed zabiegiem na skórę powinniśmy stosować krem Caffeic & Lactic Acid Cream zawierający kwas kawowy i mlekowy, aby przygotować naszą skórę do zabiegu przy użyciu kwasów. Jest on dołączony do zestawu przeznaczonego do wykonania zabiegu. Jednak w moim przypadku tak się nie stało. Krem dostałam dopiero po. Ciężko mi powiedzieć czy zabieg był mniej skuteczny przez pominięcie tego kroku.
OK, czas na opisanie samego zabiegu. W moim przypadku zabieg wykonała mi moja zaufana kosmetyczka. Uprzedzała mnie, że kwas jest nakładanych partiami na skórę, ponieważ jest to zabieg bardzo szczypiący- nie ma się co dziwić przecież kwas nakładany na naszą cerę ma 40 % ;)
Na początku wykonano mi demakijaż jak przy każdym standardowym zabiegu. Następnie nałożono kwas glikolowy w celu odtłuszczenia naszej cery- już wtedy zaczęło trochę szczypać. A później zaczęła się zabawa czyli nakładanie kwasu TCA o stężeniu 40 %. Na szczęście jest on nakładany partiami- czoło, podbródek, jeden policzek, drugi policzek, nos. Uważam, że kwas nałożony na całą twarz wywoływałby ból nie do zniesienia. Kwas jest nakładany na naszą skórę tylko na parę sekund, później jest zdejmowany zwilżoną gazą i nakładany jest na twarz zimny kompres co daje niesamowitą ulgę. Podczas zabiegu płynęły mi łzy z oczu, ale nie z bólu. Miałam wrażenie, że mrowienie działało na mój układ nerwowy. Ostatnim etapem było nałożenie maseczki oraz kremu Caffeic & Lactic Acid Cream. Jak już wcześniej wspomniałam dostałam już go do domu i stosowałam codziennie rano.

Przez pierwsze 3 dni moja skóra była zaczerwieniona i lekko opuchnięta. Czwartego dnia przebarwienia na mojej skórze zaczęły zmieniać kolor na brązowy, a piątego zaczęła się łuszczyć. Wyglądało to mniej więcej jak po maseczce peel off firmy Bielenda. Takie łuszczenie trwało od 5 do 12 dnia. Po tym okresie zrobiłam łagodny piling i cieszyłam się mniejszymi przebarwieniami. Rzeczywiście cera była bardziej promienna oraz przebarwienia są mniej widoczne.

Moja kosmetyczka poleciła mi stosować krem który dostałam przez miesiąc oraz omijać słońce szerokim łukiem. Stosuje się do zaleceń :) Odsyłam do strony CLARENA gdzie zabieg został opisany.

Podsumowując cały zabieg: Jestem zadowolona i chętnie powtórzę zabieg w grudniu (zabieg można powtarzać co miesiąc, ale ja planuje w listopadzie zrobić jeszcze oczyszczanie twarzy)

Dziękuję bardzo za przeczytanie tego wpisu, mam nadzieję, że zrozumiale wszystko opisałam i zapraszam do kolejnych postów.


Pani Żelka

Komentarze

  1. Każdy powinien sobie od czasu do czasu pozwolić na profesjonalny zabieg w salonie kosmetycznym, tym bardziej że ceny są całkiem znośne. Możecie to sprawdzić na stronie internetowej https://klinikamurano.com/cennik.html.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie opisany artykuł. Ja też pozwalam sobie chodzić na zabiegi dzięki czemu moja skóra jest w o wiele lepszej kondycji. https://www.ikclinic.pl/usuwanie-rumienia-i-zmian-naczyniowych/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty